piątek, 15 czerwca 2012

Koty i strach


Zafascynowanie tildą nie odpuszcza. Natrafiłam na fajny wzór, po tildowemu nazwany Hagenangel. Spacerując z dziećmi po ogrodzie przypomniałam sobie, że potrzebuję patyków, chrustu. Natrafiły się leszczynowe gałązki, a w moje ręce wpadł sekator. Tak zaczęła się przygoda z aniołem o dosyć dziwnych ale imponujących skrzydłach z patyków. Anioł będzie bronił domowego ogniska i dbał o plony w ciągu nadchodzącego lata. Tak mi się te anioły spodobały, ze wykańczam jeszcze trzy w tym jedną kobietkę z warkoczami :)

Żeby za patykowo nie było, zrobiłam jeszcze kilka obrazków. Ręcznie wycinane kotki powędrowały do ramek w towarzystwie bawełnianej koronki i atłasowych wstążeczek.

Największą moją obecną bolączką jest brak aparatu. Ale oprzeć się nie mogę i pokazaź Wam chcę co mi wyszło z tych moich wypocin. Zdjęcia kiepskiej jakości i uroku w pełni nie oddają, trudno... z braku laku dobry i kit.











A tutaj jeszcze mój  pierwszy królik i masosolne serduszko walentynkowe :)



Zachciało mi się też mieć swojego anioła... Wykrój zrobiony, materiały wybrane. Anioł będzie w tonacji czekoladowej, bo bardzo lubię - wszystko co czekoladowe... kolory, odcienie, smak. 
Czekam teraz tylko jeszcze na tasiemki ze sklepu tkaninka.pl.
Skusiłam się i zamówiłam. Na razie na próbę, ale mam nadzieję, że będę wracać, że będę miała dla kogo szyć, bo szycie do szuflady doprowadzi wkrótce mojego ślubnego do szewskiej pasji ;)

2 komentarze:

Dziękuję za Twój komentarz !
Jest dla mnie bardzo cenny :)